Jaka była uradowana mimo, iż
musiała zrezygnować z doczesnej kariery. Była bardzo zmęczona. Głowa ją bolała,
usta były spierzchnięta, a cera stała się bardzo sucha. Jednak oczy błyszczały,
wypełnione szczęściem, a włosy dosłownie lśniły.
- Hermiona i Ron już są – oznajmił mężczyzna wchodząc do
pokoju, skrytego w półmroku.
- Powiedz im, że zaraz zejdę – wyszeptała z trudem rudowłosa
kobieta.
Kiedy drzwi zamknęły się z cichym szelestem, wstała i ciężko
westchnęła. Czuła wielki ból, gdy poruszała się po odpoczynku.
Ginny wolnym krokiem podeszła do
drzwi i nacisnęła klamkę. Uchyliła je lekko i usłyszała wesoły głos swojego
brata.
- I wtedy, wyobraź sobie, walnęła go upiorgackiem!
Rudowłosa uśmiechnęła się i delikatnie łapiąc się drewnianej
poręczy, zeszła powoli na półpiętro. Ucieszyła się, że za chwilkę ujrzy
Weasleya.
- Ron, nie wrzeszcz tak...
Kobieta weszła do salonu, poprawiła kilka ozdobnych poduszek
i skierowała się do kuchni.
- Nie wrzeszczę, Hermiono... – krzyknął entuzjastycznie Ron,
patrząc czule na panią Granger -Weasley.
- Zawsze miałeś donośny głos, Ronaldzie – rzekła Ginny
opierając się o drewniany blat. Posłała bratu karcące spojrzenie, a ten pokręcił
głową z niedowierzaniem.
- Cześć – mruknął w jej stronę.
- Ginny! – ucieszyła się Hermiona i radośnie uścisnęła przyjaciółkę.
Na twarzy Rudowłosej pojawił się grymas bólu. Zacisnęła usta
i zmarszczyła czoło.
- Kochanie, boli cię coś? – zapytał przejęty Harry. – Chcesz
się płożyć?
- Nie, nie... – odpowiedziała szybko kobieta, po czym
uśmiechnęła się serdecznie do przyjaciółki - Miło cię widzieć. Bardzo ładna
obrączka.
Hermiona zarumieniła się lekko i spuściła wzrok. Kręcone włosy
opadły na jej twarz.
- Jak było nad morzem? – spytał Harry, nie zauważając
rumieńców przyjaciółki.
- Super – odpowiedział z zapałem jej mąż.
W czasie opowiadania, jak to
podłożył pewnemu mężczyźnie (który był niemiły dla Hermiony) Wymiotki
Pomarańczowe, przeszli do salonu i rozsiedli się wygodnie. Wszyscy przyjaźnie
się uśmiechali, a kobiety wymieniały rozbawione spojrzenia.
Harry porozumiewawczo złapał Ginny za rękę i ścisną ją
delikatnie. Niepewnie pokiwała głową.
- ...był bardzo wściekły, ale...
- Eee... Ron, zakończymy na tym – poprosiła.
- Mamy wam do przekazania ważną wiadomość – oznajmił Harry.
Rudzielec szeroko otworzył oczy i złapał za kilka
Czekoladowych kociołków. Hermiona uśmiechnęła się, jakby wiedziała co
przyjaciele chcą ogłosić. Jej mina mówiła sama za siebie. Była szczęśliwa. W
końcu, wszystko było w porządku.
Ginny spojrzała na męża i powoli poruszyła wargami, a Harry
nerwowo poprawił okulary.
Co jeśli Ron się na niego obrazi? W końcu jest bratem jego
żony. Zawsze bardzo się o nią martwił (albo był zazdrosny) i jej szczęście nie
było mu obojętne. Przecież dla Weasleya, rodzina i przyjaciele byli
najważniejsi. A co jeżeli uzna, że... że ją skrzywdził?
- Ginny jest w ciąży – oznajmił cicho.
W pomieszczeniu zrobiło się dość sztywno. Ronald wyprostował
się nienaturalnie, natomiast Hermiona poklepała go po ramieniu. Chłopak
przymknął oczy, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Zrobił się czerwony.
Domownicy spojrzeli na to z niepokojem, a Okularnik podrapał
się po szyi.
- Który tydzień? – zapytała Szatynka.
- Trzeci – odpowiedziała przyszła matka.
Jej policzki spurpurowiały, nieświadomie przygryzła wargę.
Ron w końcu się ocknął. Skierował się w stronę swojego
najlepszego przyjaciela, przełknął ślinę i zapytał drżącym głosem:
- Wiecie, czy to chłopiec, czy dziewczynka?
Hermiona pokręciła głową z politowaniem. Poczochrała jego
czuprynę z rozbawieniem.
- Nie udawaj pajaca, Ronaldzie... – poprosiła.
- Nie musi udawać... – wtrąciła jego siostra.
Nerwowo się roześmieli, a atmosfera lekko się rozluźniła.
- Pierwsze oznaki, jaka będzie płeć dziecka, powinny
doraźnie być zauważalne w 14. tygodniu ciąży - wyrecytowała szatynka.
Harry otworzył usta w geście zdziwienia, podobnie jak
pozostałe osoby. Hermiona zamrugała oczami.
- Skąd wiesz takie rzeczy?
- Lubię czytać to i owo... – powiedziała, czerwieniąc się.
- Cieszę się, że mam tak mądrą żonę - rzekł Ron i się
uśmiechnął, na co Harry z ulgą wypuścił powietrze. Bał się, że jego przyjaciel
będzie zły.
- Mam nadzieją, że nasze dzieci odziedziczą po niej zapał do
nauki – oznajmił, wzruszył ramionami oraz
sięgnął po kolejne przysmaki.
Hermiona posłała mu ciepły uśmiech.
- Wiecie jak nazwiecie maluszka? – spytała.
Harry wyraźnie się ożywił. Z dumą objął żonę i powiedział:
- James Syriusz. Jestem pewien, że to będzie chłopak.
- James Syriusz Potter. Brzmi dumnie – przyznał Ron.
- Ale – Ginny przerwała rozmowę mężczyznom – jeśli to będzie
dziewczynka... Będzie się nazywała Lily Luna.
- Naprawdę? – Harry pocałował kobietę w policzek.
- Też nieźle – oznajmił Ron. – Lilyanne Luna Potter. Zawsze
lubiłem Lunę.
- Rzeczywiście – potwierdziła z przekąsem Hermiona.
- I w związku z naszym przyszłym dzieckiem, chcielibyśmy was
o coś prosić – podjął szczęśliwy auror.
- Czy zostaniecie chrzestnymi naszego dziecka? –
kontynuowała jego żona.
- Tak! – Rozpromieniła się Hermiona.
- Jeszcze pytacie? – zapytał zdziwiony, lecz zadowolony Ron.
- Ciebie zawsze trzeba pytać o zgodę – odparowała jego
siostra.
Odpowiedział jej naburmuszony wzrok mężczyzny.
Zostali sami. Okrył ją kołdrą,
gdyż dygotała, a jej policzki zdobiły nienaturalne rumieńce.
Pociągnęła nosem, a on podał jej chusteczkę. Ułożył się obok
niej i z czułością pogładził rude włosy. Przyciągnęła go do siebie i złożyła na
jego ustach delikatny pocałunek.
Kichnęła, a on delikatnie ją objął. Spojrzał w jej
czekoladowe oczy.
- Kocham cię – powiedział czule Harry.
Kilka miesięcy później mówił tak
samo do swojego syna. Do Jamesa Syriusza Pottera.